Budowa własnej energetyki jądrowej to nie tylko wymóg dostosowania sektora energetycznego do realiów rosnących cen energii i konieczności osiągnięcia neutralności węglowej. To także ogromna szansa dla polskiej gospodarki na pozyskanie potężnego strumienia środków stymulujących rozwój gospodarczy.
Budowa własnego przemysłu jądrowego to bardzo duży wysiłek finansowy. Polski Instytut Ekonomiczny poinformował, że szacunkowy koszt budowy bloków jądrowych w Polsce do 2040 roku wyniesie 105 mld zł. Koszt ten uwzględnia jednak bardzo długi okres eksploatacji nowych mocy wytwórczych (ok. 60 lat) oraz koszty utylizacji instalacji, co pozytywnie wpływa na opłacalność projektu. Skala inwestycji jest jednak bezsprzecznie duża i sprawia, że udział rodzimych firm w tworzeniu polskiego przemysłu jądrowego jest kluczowy. Chodzi o to, by gospodarka w jak największym stopniu korzystała z wysiłków podejmowanych przez państwo we współpracy z inwestorem komercyjnym.
Taką optykę podziela Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które w wydanym w 2019 r. katalogu "Polski przemysł dla energetyki jądrowej" wskazało ponad 300 krajowych firm, które mogłyby uczestniczyć w rozwoju przemysłu jądrowego w Polsce. W aktualnej, trzeciej edycji tego dokumentu czytamy, że w ciągu ostatnich 10 lat blisko 80 polskich firm bezpośrednio wykonywało prace budowlano-montażowe lub produkowało komponenty do elektrowni, reaktorów badawczo-rozwojowych i innych obiektów jądrowych (np. zakładów produkcji paliwa jądrowego). Z kolei ponad 250 innych firm ma wystarczający potencjał techniczny i organizacyjny, aby przy określonych nakładach inwestycyjnych wejść w łańcuchy dostaw cywilnej energetyki jądrowej.
Polska nie jest tabula rasa, która czeka na nadpisanie - to kraj z doświadczeniem w energetyce jądrowej. Przykładów jest wiele - od działającego pod Warszawą reaktora Maria, po dynamicznie działające firmy produkujące izotopy promieniotwórcze dla celów medycznych.
Westinghouse stawia na lokalny łańcuch dostaw
Westinghouse chce jak najlepiej dopasować swoją propozycję do potrzeb polskiego rządu i polskiej gospodarki, dlatego rozpoczął własne badania rynku, aby znaleźć lokalne podmioty dla swoich działań. Temu celowi służyło zorganizowanie przez Westinghouse i Bechtel, głównego partnera inżynieryjnego, sympozjum w Warszawie. W wydarzeniu wzięło udział ponad 200 lokalnych liderów biznesu, którzy mieli okazję nie tylko poznać szczegóły funkcjonowania elektrowni opartej o technologię AP1000, ale także wymagania całego projektu jądrowego. Konferencja była również okazją do wielu kuluarowych rozmów, które z pewnością przyczynią się do budowy zaufania i trwałych więzi biznesowych.
Już dziś Westinghouse ocenia, że na samym początku przy budowie pierwszych bloków jądrowych pracę znajdzie 8 tys. pracowników, z czego większość będzie zatrudniana na polskim rynku.
Jak zapewnia Mirosław Kowalik, prezes Westinghouse Polska: - Potencjał budowy kilku reaktorów AP1000 to dziesiątki miliardów złotych, tysiące miejsc pracy przed i w trakcie budowy, a także 600 - 800 miejsc pracy przy obsłudze i utrzymaniu elektrowni w ciągu 60-letniego okresu jej eksploatacji".
Westinghouse uruchomił również stronę internetową w języku polskim, która umożliwia polskim przedsiębiorcom łatwy kontakt z firmą i składanie swoich propozycji w specjalnym formularzu. Metoda ta sprawdza się i ułatwia rozeznanie możliwości dla rodzimych firm.
Współpraca z polskimi firmami to priorytet
Udział polskich firm w budowie elektrowni atomowych będzie na pewno duży i zostanie uwzględniony w docelowej ofercie złożonej polskiemu rządowi przez Westinghouse. Będzie to miało miejsce po zakończeniu rocznej analizy inżynieryjno - projektowej (FEED), która rozpoczęła się w czerwcu br. i wskaże główne założenia kosztowe i inżynieryjne projektu. Model funkcjonowania Westinghouse na rynkach zagranicznych zawsze opiera się na szerokiej kooperacji z lokalnymi podwykonawcami.